Rozdział 8
**Perspektywa Ariany**
Jako że jest niedziela, postanowiłam, że ten dzień spędzę na odpoczywaniu. Kreatywnie? Pewnie, że tak.Wstałam dość dawno, aktualnie jest 11, cóż jestem z siebie dumna, nie powiem, że nie. Moje odpoczywanie polega na tym, że leżę i oglądam jakieś gazety. Mogłabym robić zupełnie co innego, ponieważ moi rodzice wyjechali do przyjaciół. Kiedy? Wczoraj po kolacji/obiedzie. Wracają we wtorek. A mamy niedzielę, tak. Cała firma będzie pod opieką moją i Jai'a. Nie jestem pewna, czy to skończy się dobrze, bo w końcu nie za bardzo za sobą przepadamy. Chociaż wczoraj, co dziwne -rozmawiałam z nim całkiem normalnie, jak nigdy. Ale może dlatego, że miałam dobry humor, co naprawdę rzadko się zdarza. Nie chodzi o to, że jestem podłą krową czy coś. Po prostu przy Jai'u nigdy nie mam dobrego humoru. Teoretycznie nie powinno tak być, bo pracujemy razem i w dodatku często musimy się widywać. Ale jest jak jest. Kiedyś wcale nie było inaczej, praktycznie nie rozmawialiśmy. Czasami miałam wrażenie, że Jai mnie podrywa, ale co ja mogłam o tym wiedzieć, miałam może z 15 lat, z pewnością nie więcej. Zapewne ciekawicie się dlaczego go odtrącałam, może dlatego, że nie jestem ani nigdy nie byłam łatwą laseczką, za którą mnie uważano. Pozory mylą, co można zauważyć. Jai należał do przystojnych, zadufanych w sobie, a takich ludzi nie lubiłam nawet wtedy. Owszem, zmienił się ale ile mu to zajęło? Może z trzy lata, kiedy zrozumiał, że żadnej kobiecie się to nie podoba. Dlaczego mnie sobie odpuścił? Chociażby dlatego, że pokazywałam mu, że nie zależy mi na nim. Poskutkowało i to się liczy. Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym to tylko dlatego, że chciałabym polepszyć moje kontakty z nim. Lepiej by się wtedy pracowało, to fakt. Ale jest dość duża możliwość, że zaczęłabym wtedy żywić do niego jakieś uczucie. A to nie byłoby w żadnym stopniu dobre dla obu stron. Także cofnięcie czasu chyba nie byłoby dobre. Niech już będzie tak jak jest. Dobra, dość rozmyślania na temat Jaidon'a.
Powoli opuściłam swoje o iście królewskim rozmiarze łóżko, które w tym momencie było całe zarzucone czasopismami i ogromną ilością poduszek w odcieniu pudrowego różu jaki i czystej bieli. Podeszłam do okna, otwierając je na oścież. Na zewnątrz pogoda była naprawdę piękna, zresztą jak zawsze w Los Angeles. Na niebie widniało tylko kilka białych chmurek. Skoro jest taka piękna pogoda, szkoda by było ją zmarnować na siedzeniu w domu i czytaniu badziewnych magazynów. Czas spędzić ten dzień choć trochę aktywnie, czyt. czas pobiegać. Ostatni raz biegałam,cóż nawet nie pamiętam kiedy. Ale pamiętam, że dość niedawno kupiłam strój do biegania. No cóż, był ładny i już wtedy chciałam wziąć się w garść i zacząć dbać o formę, jednak mój plan zepsuła moja okropna i uciążliwa leniwość. Z pewnością należę do licznego grona leniwych ludzi.
Wyciągnęłam z kieszeni moich spodni dresowych telefon, po czym zaczęłam pisać sms'a do przyjaciółki.
Masz może ochotę pobiegać?
Po dobrej minucie otrzymałam odpowiedź.
Pewnie. Z dnia na dzień coraz bardziej mnie zadziwiasz. Wbiję do ciebie, ok. 12:30.
Lekko się uśmiechnęłam, wkładając komórkę do kieszonki. Od razu poszłam w stronę garderoby i wyciągnęłam z niej krótkie szorty i bokserkę w tym samym kolorze co dół. Sięgnęłam jeszcze tylko po adidasy i zaczęłam się przebierać. Zrobiłam kucyka i zabrałam się za ubieranie różowo-czarnego obuwia. Gdy już chciałam wychodzić z pokoju, przypomniało mi się, że zapomniałam o jednej niezbędnej rzeczy -nerce. W końcu muszę gdzieś włożyć telefon. Wróciłam do garderoby i wyjęłam czarną nerkę i włożyłam do niej wcześniej wspomnianą rzecz.Wreszcie zeszłam na dół, po drodze zerkając na wiszący naprzeciw zegar, mam jeszcze dobre 10 minut. By nie marnować czasu, postanowiłam,że wyjdę przed drzwi i poczekam na Taylor. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz i wkładając go do nerki. Usiadłam na schodkach i rozglądałam się po okolicy. Wyjątkowo dzisiaj jeździło naprawdę dużo aut, choć przyznam ta ulica nie należy do ruchliwych, zwykle jest tu naprawdę spokojnie, ale teraz? Samochód za samochodem. Dziwne.
-A Ty co taka zapatrzona jakby tam stał Zack Efron, Francisco Lachowski czy inny Bóg seksu? -zapytała złośliwie i przytuliła mnie na powitanie
-Oooch, gdyby tu stał Zack Efron, zaliczyłabym zgon na miejscu -stwierdziłam i powachlowałam się ręką -Dobra, mniej gadania, więcej biegania moja droga!
-Co się z Tobą dzieje ostatnio, naprawdę zaczynam się bać! -odparła i zaczęła biec w stronę parku, od razu dotrzymałam jej towarzystwa.
-Nudziło mi się, wybacz ale jest zbyt ładna pogoda na siedzenie na dupie i nic nie robienie, nie uważasz? -przyjaciółka w odpowiedzi kiwnęła głową.
-A tak w ogóle, jak tam przystojniak od pizzy, Beau? -zapytała, zerkając na mnie kątem oka, jakby obserwując moją reakcje
-Zależy o co Ci chodzi -wzruszyłam ramionami i skręciłam w wąską uliczkę prowadzącą do parku.
-Umówił się już z Tobą?
-Nie i raczej nic z tego nie będzie -odrzekłam i zwolniłam trochę tempo
-No chyba Cię w tym momencie pogrzało -zaprzeczyła i skarciła mnie wzrokiem -Flirtował z Tobą i rozbierał Cię wzrokiem. Widziałam, cały czas Was obserwowałam. Mam lepsze doświadczenie niż Ty, więc nawet nie wasz się mówić, że się mylę bo i tak obie wiemy, że to ja mam rację.
-Nie sądzę, żeby rozbierał mnie wzrokiem. Przesadzasz odrobinkę, znam go dopiero jeden dzień. A zresztą, nawet jeżeli, flirt mi nie zaszkodzi -wyjaśniłam
-Flirt owszem, ale wiesz, że flirt zawsze kończy się albo związkiem, albo seksem -stwierdziła
-Może i masz rację, ale będę uważać -zapewniłam ją i zatrzymałam się żeby odpocząć, przyjaciółka zrobiła to samo
-Oby. A co z Jai'em? -I....w tym momencie nie wiem co mam odpowiedzieć, dlatego spojrzałam na nią pytająco, ta tylko przewróciła oczami i zaczęła tłumaczyć -Czy Ty jesteś ślepa, czy kompletnie nie zauważasz uczuć innych ludzi? Według mnie Jai jest zazdrosny, ale nie mam pewności...
-No właśnie, nie masz pewności. Jai już dawno sobie mnie odpuścił. Było, minęło.
-Stara miłość nie rdzewieje -przyznała i spojrzała na mnie spod uniesionych brwi.
-Mieliśmy po 15 lat, tego nie można nazwać miłością -odparłam ze zwycięską miną i pobiegłam dalej.
-Ale...
-Nie ma żadnego 'ale'. Skończ ten temat i nie poruszaj go więcej, dziękuję.
-Ugh, dobra. Znasz moje zdanie, to się liczy -odpowiedziała, a ja usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i zobaczyłam sms'a od nieznanego numeru. Otworzyłam wiadomość i moim oczom ukazała się treść:
Hej, tak sobie pomyślałem, że może wybrałabyś się ze mną na wieczór poetycki, dziś o 18, oczywiście jeżeli masz wolny czas ;) /Beau
Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, a Taylor spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem, po czym spytała
-Kto napisał?
-Beau, chcę ze mną iść na wieczór poetycki o 18 -wzruszyłam ramionami
-Idź, ale nie szalej za bardzo -pouczyła mnie i pokazała idealnie proste i białe zęby.
-Spokojnie, nie mam już dziesięciu lat -zapewniłam ją i zaczęłam odpisywać.
Hej, z przyjemnością Ci dotrzymam Ci towarzystwa ;p
Odpowiedź dostałam niemalże natychmiastowo, co mnie zdziwiło. Albo ma bardzo sprawne palce, albo przewidział co odpiszę i napisał tę wiadomość od razu. Odpowiedzi jednak nie poznam
Ok, przyjadę po Ciebie o 17:25. Do zobaczenia Ariana
Odpisałam mu tylko "Do zobaczenia" i pokazałam krótką konwersację przyjaciółce, ona tylko pokręciła głową i powiedziała.
-Mam złe przeczucie, że Cię wciągnie do łóżka. Wiem, że już mówiłam,że masz uważać, ale powtórzę to bo wiem, że przystojniak to przystojniak, wygląda niewinnie.
-Taylor -zaczęłam -jestem ostrożna jeżeli chodzi o mężczyzn i nie dam się owinąć wokół palca, nie ze mną te numery -stwierdziłam, kręcąc głową i palcem.
-Obyś miała rację.
-Dobra, chodź bo zaraz padnę -zmieniłam temat, nie chcąc słuchać już kazań Taylor.
-Ja jeszcze pobiegam, umówiłam się w parku z Luke'yem i Jaidonem -już chciałam iść w stronę domu, gdy usłyszałam jej ostatnie słowo.
-Co?
-Czego nie zrozumiałaś? -zapytała
-Z kim się umówiłaś?
-No mówiłam, że z Luke'yem i Jai'em -spojrzała na mnie badawczo
-Pozdrów Luke'ya ode mnie -powiedziałam na odchodne
-A Jai'a? -krzyknęła
-Pa Taylor -odkrzyknęłam, ignorując jej pytanie.
Idąc do domu, wyciągnęłam komórkę by zerknąć na godzinę. Cóż, jest 13:30, godzina biegania. Dość dobry wynik jak na osobę która bardzo dawno nie doświadczyła wysiłku fizycznego. Brawo ja!
**3 godziny później**
Od dobrych dziesięciu minut zastanawiam się co mam na siebie włożyć. Jedyne co postanowiłam to to,że włosy zostawię rozpuszczone. Ale co do stroju? Kompletnie nie mam pomysłu. Na dworze ochłodziło się delikatnie, więc ostatecznie postanowiłam założyć szary top, ciemne dżinsy, czarną torebkę i szpilki tego samego koloru. Całość prezentowała się naprawdę dobrze. Zadowolona ze swojego ubioru, ruszyłam do pokoju by zrobić małego warkoczyka spinając go na górze, resztę włosów było rozpuszczonych (tak jak wspomniałam wcześniej). Na twarz nałożyłam ten sam makijaż co zwykle , chyba nic się nie zmieniło, a nawet jeżeli- drobna zmiana nigdy nikomu nie zaszkodziła, prawda?
Zeszłam na dół, włączając na chwilę telewizor, ponieważ zostało mi trochę czasu do przyjazdu Brooks'a.
Pewnie zastanawiacie się dlaczego z nim idę na spotkanie. Otóż - sprawił na mnie naprawdę dobre wrażenie, a to chyba ważne, no nie? Jest miły, inteligentny, zabawny. Na razie dość dobrze się z nim dogaduję. Poza tym, nie chcę mieć z nim kontaktu jak z Wood'em. Skoro mam pracować w firmie mojego ojca, musi być tam miły klimat. To ważne, bez tego nie byłoby wcale super. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, powoli wstałam z wygodnej, czarnej skórzanej sofy i ruszyłam w stronę głównego wejścia. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, był to Beau. O może pół godziny wcześniej. Od razu zaszczycił mnie uśmiech na jego młodej twarzy. Chwycił moją dłoń i zostawił na niej drobny pocałunek. Jeszcze trochę, a się przyzwyczaję do takiego traktowania (hehe).
-Cześć Beau -odezwałam się a chłopak wciąż z uśmiechem na twarzy puścił moją rękę.
-Witaj Ariana, idziemy? -zapytał, a ja przytaknęłam.
____________________________
Hejka! :D Oto rozdział 8! Mam nadzieję, że Wam się spodoba i nie będziecie zawiedzeni! Wyrażajcie swoją opinie w komentarzach! Do napisania kochani! :*
(Komentujesz = motywujesz!)
6/7 komentarzy-następny rozdział!
Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. Jaidon rusz dupę, bo zaraz Beau zabierze ci dziewczynę ;p
OdpowiedzUsuńw następnych rozdziałach więcej jaia i ariany razem!
OdpowiedzUsuńjak zawsze świetny :D
OdpowiedzUsuńjuż nie lubie beau
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i ten gif z ari >>>>>
OdpowiedzUsuńfajny ;)
OdpowiedzUsuń