poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 11

                                                                                      Jai

Zatrzymałem auto kilka przecznic przed celem naszej "podróży" -Starbucks'em. Powoli odpiąłem pas i spojrzałem na dziewczynę zajmującą miejsce obok mnie. Siedziała oparta o czarny, skórzany fotel, głowę skierowaną w dół, prosto na wyświetlacz swojego białego telefonu, nawet nie zauważyła, że przyglądam  jej się z zaciekawieniem. Korzystając z wolnej chwili, sięgnąłem ręką w stronę schowka i chwyciłem paczkę papierosów. Wyciągnąłem z niej jednego papierosa, od razu zapalając go. Kątem oka, zauważyłem, że wzrok dziewczyny z telefonu,skierował się na mnie. W jej czarnych oczach widać było zirytowanie, ciekawość i lekkie rozczarowanie. Odwróciłem głowę w jej stronę i zaśmiałem się zdziwiony.

-O mój Boże! Ty tak na poważnie? Właśnie wszystko zniszczyłeś! -krzyknęła oburzona

-Jakie wszystko? 

-Chcesz sobie wyhodować raka płuc i umrzeć w wieku trzydziestu lat? 

-Jezu, co Ty bredzisz. Po jednej fajce nic mi się nie stanie. Nie martw się, tak szybko się mnie nie pozbędziesz -zapewniłem ją, puszczając w jej stronę perskie oczko. 

-Po prostu to  zgaś, jak chcesz to się trój, ale mnie w to nie mieszaj -powiedziała rozwścieczona.

Przewróciłem oczami i wyszedłem z samochodu, opierając się o maskę. Nie musiałem czekać zbyt długo, gdyż dziewczyna od razu dołączyła do mnie. Chwilę później, stanęła naprzeciw mnie i wyrwała mi peta z palców.  Zszokowało mnie jej zachowanie, nie spodziewałem się takiego czegoś po jej osobie. Owszem, czasami zachowywała się karygodnie, ale nie zniechęcało mnie to, wręcz przeciwnie -przyciągało mnie trzy razy bardziej niż powinno. Ariana należy do osób bardzo humorzastych, ale da się do tego przyzwyczaić. 

-Zniosę wszystko, nawet alkohol ale nie zniosę żadnych używek! -odrzekła, rzucając fajkę na ziemię, rozdeptując go natychmiast. 

Cóż, muszę przyznać, że jej zachowanie było naprawdę urocze, bo nikt nigdy aż tak się o mnie nie martwił, jak ona w tej chwili.

-No, jakaś przyjemność mi się w życiu należy -odparłem, wzruszając ramionami. 

-To postaraj się znaleźć jakąś inną rzecz która Cię rozluźni -zaproponowała. 

-Myślę, że za jakiś czas jakąś znajdę. A teraz, idziemy? Czy masz zamiar prawić mi kazania na temat używek? -dziewczyna nie odpowiedziała, tylko kiwnęła głową i wkroczyła na chodnik. Dołączyłem do niej kilka sekund później, zamykając auto na klucz.

-Dlaczego zaparkowałeś samochód kilka ulic dalej od Starbucks'a? -zapytała nagle i zmrużyła lekko oczy. 

-Bo nie wiadomo kto jest w restauracji obok -odparłem

-Kogoś masz na myśli?
-Hmm, zazwyczaj spotkania biznesowe są w restauracjach, a ta obok Twojej ulubionej kafejki, jest najpopularniejsza w tych okolicach, więc wnioskuję, że jest tam dużo pracowników z firmy Twojego ojca

-Dobra, dobra nie musisz się wymądrzać -oj, wróciła zabawna Ariana, jak miło -Widzę, że dobry humor wrócił -w odpowiedzi dostałem przeszywającym spojrzeniem w twarz, jak miło 

-Tak jakby zniszczyłeś moje dobre zdanie o Twojej osobie, teraz postrzegam Cię za egoiste -wzruszyła szczupłymi ramionami. Ja? Egoistą? No chyba nie. 

-To w takim razie, ten egoista chcę wiedzieć jak brzmiało to dobre zdanie. 

-Niby dlaczego mam je ujawniać skoro i tak już je zmieniłam? -spojrzała na mnie z dołu, wciąż dotrzymując mi kroku. 

 -Bo jestem Egoistą i chcę wiedzieć. 

-Dobrze więc, Panie egoisto. Sądziłam, że jesteś prawdziwym facetem, który potrafi walczyć ze swoimi problemami i potrafi wziąć je na swoje barki. A Ty wolisz pójść na łatwiznę. No rozczarowałeś mnie. Nie dość, że niszczysz siebie od środka, to dodatkowo ranisz swoich bliskich i sprawiasz, że się o Ciebie martwią. Nie liczysz się ze zdaniem innych -jej słowa bolały, bolały okropnie. Rozczarowałem ją, a nie powinienem. Chcę ją zdobyć, a nie oddalić od siebie. -Masz rację, masz pieprzoną racje -przyznałem i mój wzrok powędrował na twarz mojej towarzyszki. Kąciki jej ust uniosły się delikatnie, jakby chciała przeprosić za to, co powiedziała zaledwie dwie minuty temu. 

-Jai..ja nie chciałam Cię urazić -zaczęła i swoją drobną ręką, dotknęła mojego przedramienia. Jej dotyk sprawił, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka -Po prostu nie chcę żebyś palił te szkodliwe dla zdrowia świństwa -uśmiechnąłem się na jej słowa, dziewczyna odetchnęła z ulgą, widząc, że nie gniewem się za to co mi wyznała. Dłoń Ariany wciąż była w tym samym miejscu, co nie specjalnie mi przeszkadzało, wręcz przeciwnie. 

-Za szczerość nigdy nie powinno się gniewać, tylko dziękować. Jestem Ci wdzięczny za to, że powiedziałaś mi co Ci się nie podoba, przynajmniej wiem, że muszę próbować to zmienić. Kobieta nie odpowiedziała, lecz kiwnęła głową na znak, że rozumie. Dopiero teraz zorientowałem się, że stoimy przy wyjściu naszego dzisiejszego celu. Weszliśmy do środka, rozglądając się po nie dużym wnętrzu. Podeszliśmy do lady, by zamówić jakąś kawę. Kilka sekund później przy kasie stanęła dość ładna blondynka z dużymi zielonymi oczami. Obejrzała dokładnie mnie i moją towarzyszkę, po czym spojrzała na mnie z wielkim uśmiechem. 

 -Co podać? -zapytała uprzejmie, nie spuszczając ani na sekundę ze mnie wzroku. Ja, jak gdyby nigdy nic schyliłem się do Ariany.

 -Jaką kawę chcesz? 

 -Macchiato -odparła krótko i zagryzła policzki od środka tak, jakby się czymś stresowała. 

 -Ok, więc dwa Macchiato -dziewczyna skinęła głową. Zapłaciłem i poszedłem wraz z Arianą w stronę wolnego stolika. Usiedliśmy naprzeciw siebie. 

-Śliniła się na Twój widok -stwierdziła, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem -Zauważyłem -wzruszyłem ramionami, na co ta zmarszczyła czoło ze zdziwienia. -Serio? Przecież ona jest śliczna, ma ładną figurę, a w dodatku podobasz się jej -próbowałem spojrzeć jej w oczy, ale unikała kontaktu wzrokowego ze mną, co mnie naprawdę zdziwiło. 

-Nie mój typ.
-To jaki jest Twój typ? -przegryzłem dolną warge z lekkiego zdenerwowania. -Wolę brunetki, co to za wywiad? 

 -Nie wywiad, pytam z czystej ciekawości 

-Czy Ty jesteś zazdrosna? -zapytałem, śmiejąc się lekko 

-Skąd taki pomysł? 

-Bo mówisz mi, jaka to ta dziewczyna jest piękna i mówisz, że jej się podobam. Nie wiem czy zauważyłaś, ale to Ciebie zaprosiłem na kawę, co chyba jest oznaką mojego zainteresowania Twoją osobą. Więc chyba możesz domyślić się jak wygląda mój 'typ kobiety' -wyznałem jak najbardziej szczerze. Rozmowę przerwała nam blondynka z naszymi kawami. Czułem jej wzrok na sobie, jednak wolałem patrzeć na kogoś innego, kogoś definitywnie piękniejszego. Może i zachowałem się podle nie patrząc ani na chwilkę na nią, ale po co miałem to robić skoro i tak nie jestem nią zainteresowany? 

 -Zrób jej przyjemność i obdarz tym swoim przenikliwym, seksownym i zawierającym dech w piersiach spojrzeniem -rozkazała i rozbierała zieloną słomkę z białego, papierowego opakowania. 

-Uważasz, że mój wzrok jest seksowny? -zapytałem, dziewczyna na ułamek sekundy spojrzała na mnie tymi czarnymi oczami. Nie odpowiedziała, więc postanowiłem kontynuować. 

 -Onieśmielam Cię? 

 -Co to jakiś wywiad? -próbowała zmienić temat, ale wychodziło jej to naprawdę marnie. 

 -Nie odpowiedziałaś -stwierdziłem, na co spojrzała na mnie z widoczną irytacją -Spostrzegawczość level pro. 

 -Zadałem bardzo proste pytanie. 

-Tak -odparła bardzo szybko, nie za bardzo wiedziałem o co jej chodziło 

-Co tak? 

-Tak, onieśmielasz mnie i to bardzo często -och, aż takiej wypowiedzi się nie spodziewałem 

-Jak jeszcze na Ciebie patrze? -spytałem zaciekawiony jej odpowiedzi. 

-Oj dużo by mówić... 

-Mamy czas -zapewniłem ją, zakładając ręce na biały stolik.

-Uhm...Często też patrzysz tak, jakbyś miał mnie zaraz zacząć rozbierać, a zaraz potem rzucić się na mnie.. Albo, wypalasz dziury w mojej skórze. Czasami zastanawiałam się co Ci wtedy siedzi w głowie -najbardziej zaintrygowały mnie pierwsze wypowiedziane słowa przez brunetkę. 

-Hmm, miło mi, że myślisz o mnie pod kątem erotycznym -zaśmiałem się, na co policzki Ariany przybrały kolor lekkiego różu. 

-Nieprawda, wcale tak nie myślę -zaprzeczyła i pokręciła głową.

-Och tak? To dlaczego masz takie wrażenie? 

 -Dobra, daj już spokój -rozkazała i wzięła łyk napoju. 

 - A co powiesz na spacer po parku? -zaproponowałem uśmiechając się. 

-Przyznaj się, masz zaplanowaną tę randkę od A do Z -uśmiechnęła się, a na jej lewym policzku ukazał się uroczy dołeczek. 

-Czytasz ze mnie jak z otwartej księgi! 

-Och, chciałabym. To byłaby naprawdę przydatna zdolność 

 -Dobra rusz tyłek i idziemy na spacer, przyda Ci się jakiś ruch. 

-Ale najpierw zrób to co Ci kazałam kilka minut temu -wciąż przyglądała się mojej osobie z ciekawością czy to zrobię czy też nie. Przewróciłem oczami i spojrzałem na blondynkę tym samym spojrzeniem co zawsze na Ariane. Przyznam, nie było to wcale takie łatwe, bo na brunetkę nie musiałem patrzeć na siłę. Czy robiłem to celowo? Tak pół na pół, nie wiedziałem, że cytuje 'rozbieram ją wzrokiem'. Blondynka odpowiedziała nieśmiałym uśmiechem. -Zadowolona? -kobieta kiwnęła głową z prawie zauważalnym uśmiechem -Możemy już iść? 

 -Pewnie -powiedziała wstając, szybko zrobiłem to co ona. Dość żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę drzwi. Kelnerka wciąż pożerała mnie wzrokiem. 

-Mogę coś zrobić? -zapytałem, a dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.

 -Zależy co masz na myśli. 

-Cóż, to nic wielkiego -wzruszyłem ramionami.

 -Obyś miał rację -użyła swojego przenikliwego spojrzenia. 

Bez słowa przyciągnąłem ją do siebie, a rękę zostawiłem na biodrze mojej towarzyszki. By nasz udawany związek był bardziej wiarygodny, ręką jeździłem w górę i w dół, przez co Ariana zaczęła oddychać o wiele wolniej, niż przed minutą. Nie ukrywam, zszokowała mnie. Wyszliśmy z knajpki jakieś kilka sekund później. Od razu wziąłem rękę z jej biodra i włożyłem ją do kieszeni. Obserwowałem każdy jej ruch, ona jednak stała obok mnie i czekała na jakieś słowa. 

-Cóż myślę, że teraz nie jest już zainteresowana moją osobą.

 -Uważam, że teraz przeklina moją osobę w duchu i zapewne żałuję, że nie napluła mi do kawy -oświadczyła.

-No wiesz, może Ci napluła, wszystko jest możliwe. 

-Dzięki, teraz naprawdę mnie pocieszyłeś, jak tam napluła to będę się czuła jakbym się z nią całowała -powiedziała a ja zacząłem się śmiać. 

 -Daj mi Twoją kawę -rozkazałem 

-Po co? 

-Wymienię się z Tobą i tak mamy te samą kawę -wzruszyłem ramionami. 

-No dobra -powiedziała i podała mi swoją kawę, a ja jej swoją. Zaraz potem byliśmy już przy wejściu do parku. 

_______________________________________

Hejka kochani! Więc oto jest rozdział 11! Mam nadzieję, że Was zadowoli i docenicie te wypociny :D Do napisania! 

             7 komentarzy -następny rozdział!


 





8 komentarzy: