Minęło trzydzieści minut odkąd skończyło się to"spotkanie". I przyznam, całkiem nieźle mi poszło. Tak wiem, ta skromność. Od ponad trzydziestu minut jestem w swoim biurze. Jestem strasznie zmęczona. Nie wiem czemu, ale to zebranie wymęczyło mnie na maksa. Najchętniej poszła bym spać, ale nie mogę ponieważ jest dopiero piąta trzydzieści. Tak to zebranie czy spotkanie trwało chyba dwie godziny. Co? Wróć. Jest siedemnasta trzydzieści. Więc jeszcze trzydzieści minut i mogę iść do domu. Jezu. Wreszcie. Powoli wstałam z kanapy i jeszcze wolniej zaczęłam wkładać niektóre rzeczy do mojej torebki. Pewnie dziwicie się dlaczego mi tak łatwo poszło. Cóż, sama nie wiem. Może chodzi o to, że Jai cały czas mnie wspierał? Tak. To zdecydowanie to. Niechętnie to przyznaję ale to dzięki Jaidonie dałam radę. Może, tak na mnie wpływa jego dotyk? Nie wiem. Oby nie,bo nie chcę aby jego dłoń ponownie znalazła się na moim udzie. Szczerze mówiąc, gdyby mój ojciec to widział, nie wiem czy nadal by chciał abym była z Jai'em. Tak. Moi rodzice chcą abym z nim była. Fajnie, co nie? Nie wiem dlaczego, są nim tak zauroczeni. Może chodzi o to, że w wieku dziewiętnastu lat zaczął tu pracować. Pewnie zastanawiacie się, jak długo znam się z Jai'em. Cóż, znam go od ponad pięciu lat. Chyba dlatego, moi rodzice tak go lubią.
Po chwili spojrzałam na zegarek. Za pięć minut mam koniec pracy, więc postanowiłam zadzwonić do Taylor, żeby po mnie przyjechała. Po kilku sygnałach, usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki. Jednak, postanowiłam, że nie zapytam się jej co ją tak śmieszy.
-Taylor? Możesz już po mnie przyjechać? -zapytałam
-Ariana, bardzo Cię przepraszam, ale nie mogę -powiedziała.
-Dobra. To ja już nie będę Ci przeszkadzać. Pa -odpowiedziałam z nutką irytacji w głosie, co z pewnością usłyszała moja przyjaciółka.
-Poczekaj! Najpierw mi powiedz, jak było na spotkaniu -powiedziała, a ja westchnęłam i oparłam się o biurko.
-Normalnie. Poszło mi dosyć dobrze -powiedziałam i wzruszyłam ramionami, choć wiedziałam, że Taylor tego nie zauważy.
-Jak Jai? Pomagał Ci? -zapytała
-Aż za bardzo.
-Co to znaczy? -zapytała. Daję sobie głowę uciąć, że właśnie się uśmiechnęła.
-To, że miał rękę, na moim udzie -powiedziałam, zniżając ton głosu.
-Co? Jai miał rękę na Twoim udzie? Co zrobiłaś? -zapytała
-Właśnie, w tym sęk, że nic. Z jednej strony mi się to podobało, a z drugiej byłam zszokowana.Dobra, ja naprawdę muszę już iść. Paa, wszystko Ci opowiem jak się spotkamy -powiedziałam, rozłączając się i wychodząc w biura.
Jak najszybciej wyszłam z firmy i zaczęłam iść w stronę domu. Pech chciał, że moi rodzice, skończyli pracę jakąś godzinę temu a teraz pewnie nie ma ich w domu, więc nie mogą po mnie przyjechać. Wiecie, czego się dzisiaj nauczyłam? Nigdy nie pozwól, aby odwiozła Cię do pracy przyjaciółka, nigdy. Najgorsze jest to, że mam dość wysokie buty, dlatego nie mogę przyspieszyć. Jest jeden plus. Jest lato, więc na dworze o tej godzinie, jest dość jasno. W tym momencie żałuję, że nie ubrałam innych butów. No ale, skąd mogłam wiedzieć, że przyjaciółka mnie wystawi. Przynajmniej się dotlenie. Tak, wyjdzie mi na dobre.
Gdy jadę samochodem ta droga, wydaję się być taka krótka..Hmm, może częściej będę robiła sobie takie spacerki..? Jestem za. Przynajmniej nie będę jeszcze bardziej zanieczyszczać środowiska. Jezu. Brzmię jak jakaś stuknięta ekolożka. Moje rozmyślenia zakończył dźwięk silnika tuż przy moim uchu. Postanowiłam to ignorować i trochę przyspieszyć kroku, ponieważ jestem właśnie na takiej ulicy, na której rzadko kiedy coś jeździ. Przyspieszyłam, jednak natrętny człowiek nadal jechał za mną. Postanowiłam obrócić głowę i zobaczyć mojego "prześladowce". Obróciłam głowę i moim oczom ukazał Jai uśmiechający się od ucha do ucha. Wiedziałam, że nie potrafi powstrzymać śmiechu.
-Ugh Jai, czego chcesz? -zapytałam nie zatrzymują się.
-Podwieźć Cię? -zapytał nadal szczerząc się.
-Nie dzięki, poradzę sobie -powiedziałam i uśmiechnęłam się "ironicznie",a ten nadal jechał za mną -Jai, dlaczego wciąż za mną jedziesz? -zapytałam i spojrzałam na chwilę na niego.
-Chcę zobaczyć, jak dochodzisz bez mojej pomocy -powiedział a ja zmierzyłam go wzrokiem. Widziałam, że to go bardzo rozbawiło, co mnie jeszcze bardziej zirytowało.
-Udam, że tego nie słyszałam -powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i ruszył.
-Dlaczego poszłaś pieszo? -zapytał po chwili.
-Ponieważ Taylor była zajęta i nie mogła po mnie przyjechać -powiedziałam wzruszając ramionami.
-Zajęta moim bratem -powiedział kręcąc głową. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Co? Że niby ona i Luke..? -zapytałam kręcąc palcami na co chłopak się uśmiechnął.
-Nie wiedziałaś? Kręcą ze sobą od kilku miesięcy - odpowiedział.
-Nie możliwe, przecież nigdy się nie lubili -powiedziałam kręcąc głową z niedowierzaniem.
-Uwierz mi, jeszcze trochę a znów się pokłócą -powiedział wzruszając ramionami. Jestem zdziwiona, że nie powiedział nic na temat tego, co powiedziała Taylor gdy mikrofon był włączony. Może o tym zapomniał lub coś? Nie wiem, ale to chyba dobrze, że nic nie mówi. Po chwili zaparkował obok mojego domu.
-Dzięki za podwiezienie -powiedziałam i otworzyłam drzwi od samochodu. Wyszłam i powiedział -Pa Jai -po czym zamknęłam drzwi. Szybko od kluczyłam drzwi i weszłam do środka zamykając za sobą drzwi. Poszłam do kuchni, zjeść zostawiony przez mamę posiłek. Pośpiesznie zjadłam obiado/kolację po czym poszłam spać. Nie miałam nic innego do roboty, a sen jest dobrym rozwiązaniem. Oczywiście według mnie. Zanim poszłam spać ubrałam strój ogólnie, do chodzenia po domu. I tak nie mam zamiaru już nigdzie wychodzić. Wychodząc z łazienki, skierowałam się do pokoju. Kilka minut później zasnęłam.
**Godzinę później**
Nie śpię od kilku minut, ponieważ mama wtargnęła do mojego pokoju i powiedziała "Nie wychodź z pokoju, ponieważ będziemy mieli spotkanie na dole". Nie znoszę tych spotkań. Nigdy nie mogę wyjść z pokoju. Nie mam zielonego pojęcia, kto tym razem będzie na tym zebraniu. Nie wiem co mam robić, do końca dnia. Nie chcę mi się już spać, więc do odpada. Zadzwoniła bym do Taylor, ale nie chcę z nią w tej chwili rozmawiać. Chcę aby sama mi wszystko wytłumaczyła. Postanowiłam, że usiądę na parapecie, i zobaczę kto tym razem nas zaszczycił nas swoją obecnością. Podejrzewam, że zaraz pojawią się goście, więc nie muszę długo czekać. Na dworze, było już dosyć ciemno, jednakże mój dom jest dobrze oświetlony, więc widać dość dobrze. Po kliku sekundach, spostrzegłam duży biały samochód. Wjechał na podwórko, a po chwili wysiadła z niego Pani i Pan Wood no i oczywiście nie kto inny jak Jai. Mogłam się domyślić. Usłyszałam, że wszyscy już weszli do domu. Postanowiłam, że przebiorę się w bardziej..porządne rzeczy. Mówiąc porządne, mam na myśli czarne spodnie i jakąś koszulkę. Podeszłam do mojej małej komody i wyciągnęłam z niej wcześniej wspomniane rzeczy. Zrzuciłam z siebie spodenki, po czym założyłam moje ulubione rurki. Zdjęłam z siebie koszulkę i gdy już chciałam ją zamienić na inną, drzwi od mojego pokoju, zostały otworzone. Stanął w nich nikt inny jak sam Jai. Szybko się zakryłam przykładając ręce do klatki piersiowej.
-Czy Ciebie już do resztki popieprzyło Jai? -zapytałam jak najciszej potrafiłam. Chłopak zamknął drzwi i ruszył w moją stronę. Zaskoczył mnie, dlatego postanowiłam się cofnąć, na skutek czego moje plecy, spotkały się z zimną ścianą. Jai był już przerażająco blisko mnie, co mnie zawstydziło, ponieważ emm, jestem w samym staniku, przed facetem, którego znam od kilku lat, ale nic o nim nie wiem. Automatycznie moja głowa poleciała na dół, co jest zupełnie do mnie nie podobne. Między nami, nie było ani jednej małej szparki. Po chwili chłopak zaczął się powoli schylać, co mnie zaskoczyło. Jednak, po kilku sekundach, zaczęłam wszystko rozumieć. Jai, zrobił to wszystko specjalnie. Chciał mnie zawstydzić, chciał sprawić, by było mi niezręcznie. Co mu wyszło, hmm, mogę powiedzieć, że wspaniale. Chłopak, stanął przede mną, wyciągając rękę w moją stronę, w której jak się okazało, trzymał moją koszulkę, która wcześniej mi upadła. Czym prędzej chwyciłam bluzkę, by szybko ją założyć.
-Emm, Jai, mógłbyś zamknąć oczy -powiedziałam, a on wywrócił oczami i zamknął oczy. Ja się odwróciłam do niego plecami i wciągnęłam na siebie górną część garderoby. Poprawiłam włosy i odwróciłam się w stronę chłopaka. Zauważyłam, że miał cały czas otwarte oczy. Na samą myśl oblałam się rumieńcem. Jai jest jedynym mężczyzną, który do tej pory mnie potrafi mnie zawstydzić. Nie wiem czemu. Może dlatego, że jest cholernie onieśmielający. No i może dlatego, że jest cholernie przystojny. Sama jestem zdziwiona,że to przyznaję, ale niestety taka jest prawda. Pewnie teraz każdy się dziwi, skoro jest taki przystojny, dlaczego z nim nie jestem. Otóż, Jai, jest przystojny, ale jest też strasznie zawstydzający, złośliwy, wymagający. Gdybym znała go lepiej, z pewnością było by tego więcej, ale jak na razie jest tego dużo, co nie?
-Ariana, wiem, że Ci się podobam,ale nie musisz rozbierać mnie wzrokiem -powiedział a na jego twarz wkradł się ten cwaniacki uśmieszek.
-Chciałbyś -odpowiedziałam kręcąc głową, a chłopak podszedł bliżej mnie. Zatrzymał się jakiś centymetr ode mnie. Podniosłam wzrok, by spojrzeć mu w oczy. Jai schylił się i patrzył mi w oczy. Jezu, ma takie piękne oczy.
Byłam ciekawa jego kolejnych ruchów, lecz on ciągle stał w miejscu, przyglądając mi się z zaciekawieniem. Jednak po chwili, jego ręce znalazły się po obu stronach mojej głowy, przez co podniosłam wzrok, który skupił się na wargach Jai'a. Nie mam pojęcia co się ze mną stało, ale jego usta wydają się takie kuszące.
-Dzisiaj na zebraniu, poszło Ci znakomicie -powiedział, nadal stojąc w tym samym miejscu.
- Nie poradziła bym sobie bez Ciebie -przyznałam, na co chłopak się uśmiechnął.
-Nie chcesz mi czegoś powiedzieć? -zapytał, a ja doskonale wiedziałam, czego chciał. Chciał abym mu podziękowała.
-Dziękuję -powiedziałam a po chwili, poczułam jego wargi na moich, co mnie mocno zdziwiło, ale mimo woli, odwzajemniłam pocałunek. Po chwili chłopak oderwał się ode mnie i...wyszedł uśmiechając się. Na moich ustach, również pojawił się mały..uśmiech.
____________________________________________
Hej kochani, z góry przepraszam za długą nie obecność, ale zaczęłam naukę w nowej szkole, dlatego zaniedbałam bloga :c Przepraszam Was za to. Naprawdę jest mi przykro, że Was tak zawiodłam, ale naprawdę nie miałam czasu..
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Kocham Was i jeszcze raz przepraszam!
PS Dark Blood zaczynam pisać, więc nie wiem dokładnie kiedy dodam. Trzymajcie się, kocham Was miśki!
4 komentarze - następny rozdział