środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 2

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Szybko wstałam z łóżka, od razu zerkając na godzinę. Mam jeszcze dobrą godzinę na uszykowanie się do pracy. Sama jestem pod wrażeniem, że wstałam tak wcześnie. A mówiąc wcześnie mam namyśli - dziewiątą. Gdy otworzyłam drzwi, spostrzegłam moją przyjaciółkę - Taylor. 

-Hej kochana! Szykuj się, idziemy na zakupy -krzyknęła podekscytowana, a ja pokręciłam głową. 

-Taylor, kocham Cię, ale nie mogę iść z Tobą na zakupy -powiedziałam drapiąc się po głowie. Moja przyjaciółka spojrzała na mnie zdziwiona. 

-Co? Dlaczego? - zapytała i zamknęła drzwi za sobą. 

-Emm, nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale ja idę do pracy -powiedziałam i skierowałam się do kuchni, a Taylor poszła za mną. 

-Co? Ty idziesz do pracy? Komu udało się Ciebie namówić? Nie mów, że sama postanowiłaś w końcu iść do pracy, bo i tak Ci nie uwierzę. A więc? -zapytała i nalała sobie wody do szklanki po czym zaczęła pić. 

-Jai -powiedziałam a Taylor  zakrztusiła się przezroczystą substancją. 

-Co?! Jakim cudem Jai namówił Cię do tego, abyś pracowała w firmie swojego ojca?! 

-Posłuchaj.  Ojciec, powiedział, że odblokuje karty, jeżeli będę u niego pracować. Na początku się nie zgodziłam, ale Jai powiedział, że nie mam być taka uparta, bo nigdy nie odzyskam tych kart, więc się zgodziłam -powiedziałam, wzruszając ramionami -A teraz, muszę się szykować, więc wybacz -powiedziałam i skierowałam się do pokoju. 

-Idź się myć, a ja znajdę Ci coś do pracy -powiedziała, a ja ją posłuchałam, ponieważ Taylor na modzie zna się jak nikt inny. 

Szybko bieliznę z szafy i popędziłam do łazienki. Mycie się zajęło mi jakieś dziesięć może piętnaście minut. Ubrałam bieliznę i zawołałam Taylor, żeby podała mi rzeczy. Ubrałam się najszybciej jak tylko potrafię. Stwierdzam, że malowanie się zajęło mi najwięcej czasu. Szybko uczesałam się w kitkę i wyszłam z łazienki. 

-Taylor. Jesteś genialna. Ten strój jest genialny.  -powiedziałam przytulając przyjaciółkę. 

-Wiem -odpowiedziała i uśmiechnęła się -Chodź, masz dziesięć minut. Odwiozę Cię -powiedziała i pociągnęła mnie za rękę. Szybko zamknęłam drzwi, wkładając klucze do torebki. Po chwili siedziałam już w białym samochodzie przyjaciółki. Kilka sekund później ruszyliśmy. 

-Dlaczego nie jesteś na uczelni? -zapytałam zapinając pasy. 

-Mam tak jakby "dzień wolny" powiedziała wzruszając ramionami -Jesteśmy -powiedziała zatrzymując samochód -O której Cię odebrać? 

-Zadzwonię - odpowiedziałam uśmiechając się. 

-Okay a i nie pozabijajcie się z Jai'em. A teraz leć bo masz pięć minut -powiedziała a ja szybko uciekłam w stronę drzwi wejściowych. W duchu tylko modliłam się, żeby Jai przyszedł do pracy później, ale znając moje szczęście pewnie będzie czekał w biurze z moim ojcem. Na prawdę nie chcę go dzisiaj spotkać, szczególnie po wczorajszej dość krępującej sytuacji, przynajmniej dla mnie. Pośpiesznie ruszyłam w stronę biura ojca. 

-Hej Meredit, czy mój ojciec jest w biurze? -zapytałam sekretarki. 

-Witam panno Gilles, tak, Pani ojciec czeka na Panią wraz z Panem Wood'em -powiedziała a ja przeklęłam pod nosem. 

-Okay, dziękuję -powiedziałam i podeszłam pod drzwi lekko pukając. Usłyszałam ciche "Proszę" po czym weszłam do środka. Powiedziała tylko "Hej, tato, Jai", a ojciec uśmiechnął się i  wstał. 

-Och, Ariana! Wreszcie jesteś. Usiądź obok Jai'a -powiedział ojciec, a ja posłusznie usiadłam obok Jai'a -Pewni zastanawiasz się, co będziesz robić w biurze -powiedział a ja kiwnęłam głową -Zacznę od tego, że Twoje biuro, znajduję się obok Jai'a. Będziesz tylko chodziła na spotkania itp. Mam nadzieję, że sobie poradzisz -powiedział ojciec uśmiechając się -Jai zaprowadzi Cię do Twojego biura -powiedział ojciec, a my oboje wstaliśmy z swoich miejsc i ruszyliśmy do wyjścia. No zajebiście po prostu. Nie dość, że muszę tu pracować, to jeszcze na dodatek mam biuro obok Jai'a. Lepiej nie może już być. 

-To jest Twoje biuro -powiedział Jai zatrzymując się przy drzwiach. Otworzyłam je a moim oczom ukazał się wielki piękny gabinet. Znajdowało się tam duże biurko a obok niego czarne skórzane krzesło. Nie daleko biurka była mała czarna sofa, a obok nie nie duży stolik a na nim kilka czasopism. 

-Ale tu ładnie -powiedziałam i weszłam do środka. Miałam stąd niesamowite widoki, ponieważ naprzeciw wejście znajdowała się "szklana" ściana. 

-Taa. Dzięki, że przekazałaś wczoraj tę kopertę Twojemu ojcu -powiedział i uśmiechnął się. A mnie oblał rumieniec. Ariana co się z Tobą dzieję. Ty nigdy się nie zawstydzasz! Ogarnij się dziewczyno - pomyślałam w duchu. 

-Taa, nie ma sprawy - odpowiedziałam poprawiając swoją koszulkę, co sprawiło, że Jai zwrócił na mnie całą swoją uwagę po czym zrobił krok w moją stronę. A ja zrobiłam krok w tył,  przez co zderzyłam się z biurkiem. Jai był przerażająco blisko mnie, co mnie trochę przeraziło i irytowało. 

-Dzisiaj mamy spotkanie. Meredit Ci wszystko wyjaśni -powiedział i odszedł. Chwycił klamkę, gdy już miał zamiar wyjść, odwrócił się w moją stronę i tylko na mnie spojrzał, a po chwili już go nie było.





Pośpiesznie ruszyłam w stronę Meredit. 

-Meredit, powiedz mi tylko, na jakie spotkanie mam iść z Jai'em? -zapytałam i uśmiechnęłam się uprzejmie. Sama nie wiem czy mogę to tak nazwać. Powiedziała bym prędzej, że uśmiechnęłam się nerwowo. Tak, to dobre określenie.  

-Tak, jesteście umówieni na spotkanie z Panem Wayland'em, na trzecią po południu -powiedziała Meredit słabo się uśmiechając. 

-A nie można jakoś tego odwołać czy coś? -zapytałam i oparłam się o biurko. 

-Nie bardzo. Da Pani radę, zresztą będzie Pani towarzyszył Pan Wood, on Pani pomoże -powiedziała, sama nie wiem czy szczerze, czy powiedziała tak tylko żeby mnie pocieszyć. 

-Taa, dzięki Meredit -powiedziałam wzdychając. Od razu poszłam w stronę  biura.  Usiadłam na krześle, po czym chwyciłam teczkę i czytałam o co dokładnie chodzi z tym spotkaniem. Kątem oka spojrzałam na zegarek. Była dopiero jedenasta. Zastanawiam się co mam robić, skoro spotkanie jest dopiero o trzeciej po południu. Mam jeszcze całe trzy  godziny. To trochę dziwne, że pracuję a nawet nie mam wykształcenia w tej dziedzinie. Nie nadaję się do tego. Niby zwykłe chodzenie na spotkania i siedzenie za biurkiem. Ariana dasz radę -powtarzałam sobie w myślach. Ale co ja mam mówić na tym "spotkaniu"? Zero doświadczenia. Chodzi o jakieś warzywa czy coś. Co jak co, ale znawcą warzyw nie jestem. Dobra, przeczytam jeszcze raz. A więc, chodzi o producenta warzyw. Hmm, ciekawie się zapowiada.  O piętnastej w sali konferencyjnej. 

-Ariana, dasz radę -powiedziałam sama do siebie.  Moje rozmyślenia przerwał telefon, a po chwili usłyszałam głos Meredit. 

-Panno Gilles, ma Pani gościa. Mówi, że jest Pani przyjaciółką. Mam wpuścić? 

-Tak -powiedziałam, a po chwili spostrzegłam moją przyjaciółkę która właśnie otworzyła drzwi. 

-Ładnie tu masz -powiedziała rozglądając się po pomieszczeniu -Jak tam Jai? Nie pozabijaliście się? -zapytała a po chwili zaczęła się śmiać. 

-Taa, o trzeciej mamy spotkanie. 

-Idziecie na randkę? Wiedziałam, że kiedyś będziecie razem! -krzyknęła podekscytowana. 

-Panno Gilles, zapomniała Pani wyłączyć mikrofon -powiedziała Meredit 

-Czyli każdy to wszystko słyszał? -zapytałam powoli 

-To co przed chwilą mówiłyście? Tak -powiedziała, a ja szybko wyłączyłam głośnik. 

-Taylor. Jai to słyszał. Wszystko -powiedziałam a Taylor zaczęła się śmiać -Co jest takie śmieszne? 

-To, że słyszała to cała firma -powiedziała a po chwili spoważniała. 

-Taylor! To nie jest pocieszające -powiedziałam, spojrzałam na zegarek. Za dziesięć minut muszę być na tym spotkaniu -Taylor, musisz już iść. Za dziesięć minut mam spotkanie -powiedziałam, po czym wstałam i poprawiłam swój strój. Wyszłam z biura razem z przyjaciółką. 

-Okay, to ja idę. Dasz sobie radę -powiedziała lekko mnie przytulając, a po chwili już jej nie było. Podeszłam do Meredit. 

-Jak dużo osób to słyszało? zapytałam

-Możliwe, że cała firma, w szczególność Pan Wood. 

-Ale mnie pocieszyłaś -powiedziałam -Powiedz, że mojego ojca nie było w firmie. 

-Nie, nie ma go -powiedziała a ja wypuściłam powietrze. Przynajmniej mój tata tego nie słyszał. Jej. 

-Ariana, idziesz na spotkanie, czy masz zamiar tak stać? -zapytał złośliwie Jai, który stał już przede mną. Z całego serca chciałam mu teraz przywalić. Ale zignorowałam to i poszłam w stronę sali konferencyjnej. Jai dorównał mi kroku. Oboje weszliśmy do środka. Całe szczęście nikogo jeszcze tam nie było. Usiadłam, a obok mnie usiadł Jai. Po chwili jacyś ludzie zaczęli wchodzić do środka, a ja zaczęłam się z nerwów bawiłam się włosami. Nagle poczułam czyjąś rękę na udzie. Jak się okazało należała do Jai'a -Ariana, nie martw się. Wszystko będzie dobrze -szepnął. Ta jasne. Jak może być dobrze, skoro nie mam zielonego pojęcia co mam robić. 

-Jak może być dobrze, skoro jestem ciemna w tych sprawach? -zapytałam, również szeptem. 

-Dasz sobie radę -odszepnął i lekko ścisnął moje udo. Odruchowo na niego spojrzałam, lecz ten rozmawiał już z jakimś mężczyzną. Zauważyłam, że jego ręka wciąż jest na moim udzie. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, co nie umknęło uwadze Jai'a. 



__________________________________________

Tadaaam!
O to rozdział drugi! c;
Mam nadzieję, że się podoba (:
Uważam, że jest trochę dziwny.. A Wy? Jaka jest Wasza opinia? c:
PS mogą pojawić się małe błędy, za które bardzo przepraszam i przepraszam, że dodaję rozdział dopiero teraz..
            4 komentarze - następny rozdział









środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 1

                      *Dwie godziny później*

Odkąd wróciłam do domu, nie robiłam nic co wyszło by mi na dobre. Zresztą jak zawsze. Po chwili dostałam sms'a od mamy, treści:

Skarbie, uszykuj się na szesnastą. Ojciec zaprosił nas na obiad. 

Od razu odpisałam;

Nas? Kto jeszcze zaszczyci nas swoją obecnością? 

Po kilku dobrych minutach dostałam krótką ale zrozumiałą odpowiedź. 

Tata zaprosił również Jai'a. Nie zadawaj więcej pytań, tylko idź się szykować i ubierz się jak przystało. 

Aha? Czyli ogólnie nie ubieram się tak jak "przystało"? Rozumiem, gdybym ubierała się jak dziwka. Ale ubieram się normalnie, więc nie za bardzo rozumiem. Dobra, nie będę sobie tym głowy zawracać. Lepiej będzie gdy zacznę się szykować -pomyślałam i popędziłam po sukienkę i resztę niezbędnych rzeczy na tę chorą kolację. Spojrzałam na zegarek, wybiła już piętnasta dwadzieścia. Wypadało by się już ubrać, co nie? 

                *Dwadzieścia minut później*

Czekałam już w umówionym przez mamę miejscu, jakieś nie wiem pięć może dziesięć minut. Po chwili spostrzegłam duży czarny samochód który należał do nikogo innego jak Jai'a. Zatrzymał się idealnie obok mnie, po czym wysiadł i oddał kluczyki służbie czy Bóg wie komu. W każdym bądź razie, stanął i zaczął coś mówić do mężczyzny obok niego. A ja jak gdyby nigdy nic zaczęłam mu się przyglądać. Ubrany był jak zawsze w czarne spodnie i białą koszulę no i oczywiście marynarkę. Niczym nie odróżniający się "biznes man". Chociaż? Cofam to. Jest jedna rzecz która go wyróżnia. Jest to kolczyk, umieszczony w łuku brwiowym. Zawsze zastanawiałam się jak on dostał się do kancelarii skoro ma kolczyk i podejrzewam, że ma mnóstwo tatuaży. Zorientowałam się, że dość długo mu się przyglądam, co musiało go nieźle rozbawić, więc postanowiłam odwrócić wzrok w inną stronę. Kilka sekund później Jai stanął naprzeciwko mnie. Chciałam go ignorować, lecz on jak na złość wpatrywał się w moją sylwetkę. Więc, ja postanowiłam to ignorować. 

-Jai, przestań się na mnie gapić.

-Chciałabyś, abym patrzył się na Ciebie -powiedział i kontynuował to co robił wcześniej. 

-Jai, przestań, to jest irytujące - nie odpowiedział tylko zaśmiał się. Kilka sekund później moi rodzice zjawili się przez restauracją. Ojciec jak zwykle ubrany w garnitur a matka w elegancką sukienkę. Nie znoszę tego, że zawsze są tacy perfekcyjni. To jest takie sztuczne.  

-Ariana, Jai jak miło Was widzieć razem! -powiedziała matka uśmiechając się od ucha do ucha. 

-Wejdźmy do środka -powiedział ojciec, oczywiście przepuszczając mnie i matkę. Powiedział tylko "Panie przodem" i weszliśmy do środka. Po chwili kelner zaprowadził nas do stolika. Pospiesznie usiadłam z nadzieją, że Jai nie usiądzie obok mnie, jednak moja nadzieja legła w gruzach gdy chłopak usiadł obok mnie. Jai i ojciec od razu pogrążyli się w rozmowie. A ja siedziałam cicho, przeglądając strony w internecie i czekałam na kelnera który miał na przynieść meni. Po chwili go zauważyłam. Podał mi meni, a ja podziękowałam i zaczęłam szukać jakiejś sałatki. 

-A więc co zamawiacie? Ariana? Co zamawiasz? -zapytał ojciec, patrząc się na mnie. 

-Sałatkę -odpowiedziałam wzruszając ramionami. 

-Tym się nie najesz. 

-Nie każdy musi jeść mięso -powiedziałam uśmiechając się złośliwie.

-Nadal jesteś zła, bo zablokowałem Ci karty? -powiedział a ja spojrzałam na niego z wyrzutem i nic nie odpowiedziałam, to on kontynuował swoje kazanie -Jeżeli zaczniesz pracować w mojej firmie, odblokuję Ci te karty -powiedział ojciec, a ja poczułam lekkie szturchnięcie. Odwróciłam się w stronę Jai'a i spojrzałam na niego pytająco. 

-Nie bądź taka uparta, bo nigdy nie odzyskasz swoich kart -szepnął mi do ucha. 

-Nie chcę tam pracować -odszepnęłam. 

-Tam, nie jest tak źle. 

-Tato -zaczęłam, a ojciec na mnie spojrzał -Będę pracować w Twojej firmie, tylko na jakiś czas -dokończyłam a ojciec uśmiechnął się jak głupi do sera, po czym rzekł:

-Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy -powiedział a ja się tylko uśmiechnęłam. Nie chcę tam pracować, ale słowa już nie cofnę. Nawet jeżeli bym chciała to i tak mama będzie mnie siłą z domu wyciągać do tej pracy. Zaraz, zaraz. Dlaczego ja posłuchałam Jai'a? Do do mnie nie podobne! Dobra, nie ważne. Ważne, że odzyskam kartę -pomyślałam uśmiechając się w duchu. Po chwili kelner przyniósł nasze zamówienia. Jadłam w ciszy, nie zwracając uwagi, na to co dzieję się wokół mnie. Gdy skończyłam, postanowiłam, że pojadę już do domu. 

-Mamo, tato. Mogę jechać do domu? -zapytałam z grzeczności. 

-Oczywiście. Musisz przygotować się do jutrzejszego dnia w pracy -powiedziała matka, a ja wywróciłam oczami. 

-Ja również, będę się już zbierał -powiedział Jai -Dziękuję za wspaniałą kolację. O 19 przywiozę Panu tę listę -powiedział i dotrzymał mi kroku, co mnie trochę zirytowało. 

-Pa -powiedziałam i odeszłam w stronę drzwi wejściowych, a Jai oczywiście był za mną. 

-A więc, do zobaczenia jutro w pracy -powiedział Jai i mrugnął w moją stronę, co mnie szczerze mówiąc zaskoczyło. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i weszłam do samochodu. Od razu ruszyłam. Do domu dotarłam może dziesięć minut później, nie wiem nie jestem pewna. Od razu poszłam do łazienki. 

                                          *Pięć minut później*

Gorący strumień oblewał moje ciało. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to rodzice którzy jak zwykle zapomnieli wziąć ze sobą kluczy. Od razu owinęłam się ręcznikiem i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Jai. Zmierzył mnie od dołu do góry uśmiechając się. 

-Jai, co Ty tutaj robisz? -zapytałam, będąc szczerze mówiąc w nie małym szoku. Stoję tu, w samym ręczniku, przed Jai'em. 

-Przyniosłem Twojemu ojcu listę. Zastałem go? -zapytał

-Jeszcze nie wrócili, ale wejdź -powiedziałam z grzeczności. A Jai tylko wszedł do środka uśmiechając się -Usiądź tu, a ja zaraz przyjdę -powiedziałam i czym prędzej ruszyłam do pokoju. Ubrałam się jak najszybciej potrafię i zeszłam na dół -Mogłeś uprzedzić, że wpadniesz przynieść te papiery, nie musiałabym otwierać Ci w samym ręczniku. 

-Tyle, że mówiłem do Twojego ojca, że przyjdę o dziewiętnastej, a to, że akurat brałaś prysznic, to już nie moja wina -powiedział uśmiechając się.

-Chcesz coś do picia? -zapytałam, ponieważ, gdyby rodzice dowiedzieliby się, że nie zrobiłam mu nic do picia, uznali by, że jestem wredna lub nie wychowana.

-Nie dzięki. Wiesz może kiedy przyjadą Twoi rodzice? 

-Nie, nie wiem, nic mi nie mówili -odpowiedziałam wzruszając ramionami.

-Okay, to przekaż to swojemu tacie -powiedział i podał mi jakąś kopertę. 

-Dobra -odpowiedziałam i chwyciłam wcześniej wspomnianą rzecz. Jai wstał i poszedł w stronę drzwi. Więc ja, stanęłam w korytarzu. 

-Do zobaczenia jutro Ariana -powiedział i gdy otworzył drzwi odwrócił się w moją stronę, mówiąc -Ładny ręcznik - Gdy chciałam mu odpowiedzieć, ten wyszedł zamykając za sobą drzwi. Od razu weszłam do salonu po czym usiadłam na sofie i położyłam tę kopertę na stolik i włączyłam jakiś denny serial. Kilka minut później usłyszałam, że rodzice już wrócili do domu, więc szybko wstałam i ruszyłam na korytarz mówiąc:

-Tato, Jai przyniósł jakąś kopertę dla Ciebie, leży na stole -powiedziałam i szybko pobiegłam do pokoju, kładąc się na łóżku. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam..

________________________

Hej kociaki! O to jest rozdział pierwszy! Mam nadzieję, że Wam się podoba! Dziękuję za komentarze pod prologiem i przepraszam, że dodaję ten rozdział dopiero teraz, ale nie miałam w ogóle czasu na dodanie go. Jeżeli chodzi o Dark Blood, to rozdział pojawi się możliwe, że o 16 :)) <3 Do napisania! 

                     3 komentarze - następny rozdział







niedziela, 17 sierpnia 2014

Prolog

Z mojego pięknego snu, wybudził mnie głośny krzyk mamy. Od razu wstałam w łóżka jak na baczność, bo wiem, że mama jest zdolna do oblania mnie lodowatą wodą. Kochana, prawda? Uprzedzając Wasze następne pytanie. Tak, nadal mieszkam z rodzicami. Dlaczego? Ponieważ, nie mam pracy i nie skończyłam studiów. I tak, mam dwadzieścia jeden lat. Z moich myśli wyrwał mnie ponowny krzyk rodzicielki. Powolnym krokiem ruszyłam do kuchni, by sprawdzić co było takie ważne, żeby budzić mnie...o -spojrzałam na zegarek w telefonie- dziesiątej trzydzieści. 

-No nareszcie! Dziewczyno, jest w pół do jedenastej a Ty dopiero wstałaś! Ale już leć się przebrać! -krzyknęła moja matka która oczywiście była już ubrana w swoją idealnie wyprasowaną sukienkę. 

-Dlaczego mam się ubrać? Nigdzie nie wychodzę -powiedziałam opierając się o ścianę. 

-Och, oczywiście, że się wybierasz. Masz jechać zawieść ojcu śniadanie którego zapomniał -powiedziała kładąc wcześniej wspomnianą rzecz na stole. 

-A Ty nie możesz tego zrobić? Przecież i tak już jedziesz do pracy, prawda? -zapytałam i wywróciłam oczami, na co mama spojrzała się na mnie wzrokiem "zrób tak jeszcze raz, a Cię uduszę".  

-Nie mogę, ponieważ jadę coś załatwić przed pracą, więc Ty masz zawieść tacie śniadanie a jak będzie chciał żebyś mu pomogła, masz to zrobić, dobrze? 

-Okay -powiedziałam i skierowałam się do garderoby, z której wyciągnęłam czarne spodnie, białą bluzkę, torebkę, szpilki i inne potrzebne rzeczy. Od razu poszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam do kabiny. Chwilę później zimny strumień otulił moje ciało. 

                               *15  minut później* 

Wychodząc z łazienki skierowałam się w stronę kuchni, po czym wzięłam śniadanie dla taty i wyszłam, zamykając za sobą drzwi. Do firmy miałam jakieś dwadzieścia minut drogi samochodem, więc wsiadłam do swojego auta i pojechałam w stronę firmy. Mam nadzieję, że w kancelarii nie ma Jai'a. Nie mam ochoty na jego bezczelne komentarze wysyłane do mojej osoby. Ale kogo ja oszukuję. Dobrze wiem, że jest dzisiaj w firmie -zresztą jak zawsze. Nim się zorientowałam już byłam pod budynkiem. Zaparkowałam i powoli wysiadłam z auta, zamykając je za sobą. Budynek ten należał do moich rodziców. Po jednej stronie było biuro, a po drugiej hotel którym sprawowała moja mama. Z gracją weszłam do środka, po czym zaczęłam iść w stronę biura mojego ojca, gdy poczułam szarpnięcie za nadgarstek.  Zatrzymałam się a przed moimi oczami stanął Jai, nonszalancko uśmiechając się. 

-Cóż się stało, że za wdzięczyłaś nas tą wizytą? 

-Gdzie jest mój tata? -zapytałam, totalnie ignorując jego pytanie. 

-Ma spotkanie. Za dziesięć minut się kończy. Coś mam przekazać? 

-Nie wiesz, z chęcią poczekam -powiedziałam po czym odwróciłam się i usiadłam na sofie po chwili wyciągając telefon. Z zainteresowaniem zaczęłam przeglądać różne strony internetowe. Po chwili spostrzegłam, że Jai przygląda mi się z zainteresowaniem -Co? -zapytałam kręcąc głową. On nie odpowiedział, tylko odwrócił się do mnie tyłem i poszedł w stronę swojego gabinetu. Po kilku minutach zobaczyłam mojego ojca, który mówił coś do sekretarki. Powoli wstałam i ruszyłam w jego stronę. 

-Hej tato -powiedziałam lekko go przytulając. Zaraz potem z gabinetu wyszedł Jai. Który już stał obok mnie i taty. 

-Ariana. Cóż Cię tu sprowadza? Czyżbyś zmieniła zdanie i zechciała tu pracować? -powiedział z nadzieją w oczach.

-Nic z tych rzeczy. Przyniosłam Ci śniadanie -powiedziałam wyciągając w jego stronę torbę z śniadaniem. W jego oczach widniało rozczarowanie.

-Dziękuję skarbie -odpowiedział i odebrał ode mnie torbę.

-Ja idę, pa tato, Jai. 

-Co masz zamiar robić? -zapytał ojciec podnosząc jedną brew, co wyglądało trochę komicznie. Ale zachowałam poważną minę. 

-Emm, dlaczego pytasz? 

-Chciałem Cię uświadomić, że nie idziesz na zakupy -powiedział ojciec, z pewnym wyrazem twarzy. 

-Dlaczego niby nie? -zapytałam, a tata zaśmiał się, co mnie zdziwiło.

-Ponieważ zablokowałem Twoje środki na koncie. 

-Myślisz, że mnie złamałeś i że zacznę tu pracować? Niedoczekanie -powiedziałam i odeszłam. To jakieś żarty? Teraz to mnie zdenerwował -pomyślałam i wsiadłam do samochodu, od razu ruszyłam w stronę domu. 

___________________________________________

Hej miśki! O to Prolog! Mam nadzieję, że Wam się podoba (:

Rozdział pierwszy dodam dzisiaj, jeżeli pod tym rozdziałem będą dwa komentarze. Dacie radę? c; 

                  1 rozdział - Dwa komentarze






piątek, 15 sierpnia 2014

Bohaterowie

Ariana Gilles - Dwudziestojednoletnia mieszkanka Los Angeles.   Od zawsze mieszka z rodzicami, którzy są dla    niej jedynym utrzymaniem. 








Jai Wood - Dwudziestojednoletni chłopak, pracujący  w firmnie "Vander". Jest asystentem ojca Ariany. 





Taylor Gren - Dwudziestoletnia przyjaciółka Ariany. Jest koleżanką Jai... i  jego brata - Luke'a z którym dość często się kłóci. 







Luke Wood - Dwudziestojednoletni brat bliźniak Jai'a. W przeciwieństwie do brata, nie pracuję lecz studiuję. 






                                                   Inni Bohaterowie

Melissa Gilles - Matka Ariany. Zajmuję się hotelem. 

Edward Gilles  - Ojciec Ariany. Od dwudziestu lat zajmuję się swoją firmą. Jego marzeniem jest, to aby Ariana zaczęła pracować w jego firmie. 

_________________________

Tadam! O to bohaterowie "Messer" (: Mam nadzieję, że Wam się podobają c:

 Jeżeli jeszcze nie wiecie. To jest mój drugi Fanfiction. Pierwszy (Klik). 

                            Prolog - Dwa komentarze c: